Ułożyła się nieco wygodniej. Wystarczyła chwila by zasnęła. Ale chociaż sen na początku zdawał się być tylko ciemnością, zaczął się zmieniać. W ciemności pojawiał się czyjś głos. Damski. Obelgi w jej stronę. Silny ból pleców i kolejne razy raniące zaczerwienioną już skórę. Kolejny raz sprzeciwiła się przełożonej, tam gdzie na trening posłał ją Lambert. Kolejny raz otrzymywała karę fizyczną. Z zawiązanymi oczami, rozebrana do pasa bez sprzeciwu przyjmowała ból. Ale im wolniej spadały uderzenia, im mniej pojawiało się obelg, tym bardziej się bała. Bo teraz, teraz dorosła Ciri już wiedziała co się stanie za kilka dni. Jak wielką krzywdę jej zrobią. Wcześniej wydawało jej się, że przełożona po prostu uważała to przewinienie za lżejsze, więc i taka była kara. Strach, gdy opaska została zaciśnięta mocniej. Strach, gdy ktoś przewrócił ją na plecy, a te zaprotestowały rozdzierającym bólem. Większa kara?
Ciri poderwała się do pozycji siedzącej i przez chwilę z paniką nie potrafiła dostosować wzroku do panujących dookoła ciemności. Dopiero po chwili, dotarło do niej gdzie jest. Przygryzła wargę dusząc szloch. Łzy popłynęły po twarzy, mimo że próbowała je powstrzymać.