Tajna baza Asasynów

[Connor]

// Pff... Może coś wymyślę, teraz mam akurat świetlicę. Ale Ty też myśl! xD

[Ciri]

//Ja? Jestem jasnom blondynkom i jak powiedział pewien dzieciak "chyba nie mam mózgu"

[Connor]

// Pozdro spod podłogi xD Ja też jestem blondynką. Tyle, że ciemną. Ale mam chyba jednego pomysła, dość naciąganego, mianowicie: Walter będzie chciał się zemścić na Connorze (taki se Abbas), więc zaproponuje Ciri, w zamian za wolność, żeby przeszła na ich stronę i zabiła go. Voilà xD

[Ciri]

//Mi pasi... Tylko jeden haczyk. On nie ma szans jej czegokolwiek zaproponować, bo ona nie jest czegokolwiek świadoma. Może jej to rozkazać i ona wtedy bydzie próbowała to zrobić. Tak bardzo ułatwione.

[Connor]

// Ja to wiem, on nie... jeszcze xD

Przeszukiwanie kieszeni przerwał mu odgłos kroków. Zamarł. Spodziewał się, że to znowu strażnik, ale energiczność chodu temu przeczyła. Chwilę później wyjaśniło się, kto to. Walter. Connor bezwiednie zacisnął pięści. Ten typ działał mu na nerwy bardziej niż ktokolwiek inny.
Facet jedynie uśmiechnął się szyderczo, spoglądając na Connora i podszedł do celi Ciri.
- Wygląda na to, że mam dla ciebie dobrą wiadomość - zaczął, obserwując jej reakcję.

[Ciri]

Zareagowała tylko beznamiętnym spojrzeniem rzuconym na przybyłego. Nic, nawet nie odwróciła głowy, po prostu przemknęła się po nim pustym wzrokiem. Tymczasem Ciri jakoś wydostała się z płonącego wspomnienia i znów próbowała się uwolnić. Zaniepokoiła się Walterem. Walnęła w barierę, dzięki której nie mogła dotrzeć do świadomości. Coś było nie tak. Próbowała się skupić, by załapać co do niej mówi, ale okazywało się to trudniejsze niż sądziła.

[Connor]

- Słyszysz mnie? - burknął z lekkim zniecierpliwieniem - Kusząca propozycja. Zabijesz go - tu wskazał na Connora - i jesteś wolna, co ty na to?
Connor utkwił wściekły i oburzony wzrok w swoim dawnym nauczycielu walki. Co za sku*wysyn! Nie dość, że chce się go pozbyć, to jeszcze sam łap nie ubrudzi i przed Mistrzem potem jakoś by się wywinął.
- Chcesz mnie zabić, to walcz ze mną! - warknął.

[Ciri]

Spojrzała na Connora tym samym mętnym wzrokiem. Okay, zabije go. Uderzyła dłonią w kratę, bo nie miała pod ręką nic, co byłoby zdolne go zabić. Ciri zaczynała panikować. Tłukła jak szalona w swojej głowie, próbując jakoś przerwać tę barierę. Zastanawiała się, czy nie lepiej było popełnić samobójstwo w klaustrofobicznej panice. Ale stało się, a teraz nic nie poradzi. Miała nadzieję, że Walter nie skojarzy o co chodzi i ją zostawi.

[Connor]

Walter przestąpił z nogi na nogę i oparł się jedną ręką o ścianę.
- Mam to uznać za potwierdzenie współpracy?
- Ciri, obudź się! - zawołał Connor, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, że lepiej było tego nie mówić.
- Obudź się? - powtórzył Walter, marszcząc brwi. Przykucnął przy kracie, bliżej Ciri i uważnie spojrzał w jej oczy. Niestety był zbyt bystry i w lot odgadł, o co chodzi. Zaśmiał się, niemalże diabelskim śmiechem.

[Ciri]

Gdyby to było takie proste, idioto.Byleby nie dali jej do ręki noża. Albo miecza. Z bronią palną kiepsko sobie radziła. Z białą, o niebo lepiej. Ciri próbowała zmusić swoje ciało, do sprawienia sobie jakiegoś bólu. Im bardziej bolało, im większy był lęk tym większe miała szanse na odzyskanie kontroli.

[Connor]

- To znacznie ułatwia sprawę - powiedział, kiedy w końcu przestał się śmiać. Zniknął na chwilę, by wydać kilka rozkazów i wrócił z dwoma innymi, najbardziej mu oddanymi asasynami. Wyprowadzili Ciri i Connora na dość duży plac. Tamci dwaj rozlokowali się na jego krańcach, pilnując z karabinami w rękach, by Connor nie opuszczał jego środka. Walter tymczasem pokazał dziewczynie kilka różnych rodzaji broni.
- Proszę, wybierz sobie i do dzieła - tu znów zaśmiał się i oparł wygodnie o drzewo, spoglądając na bezradnie stojącego Connora. Liczył na dobre widowisko.
Chłopak zmierzył wzrokiem wszystkich wkoło. W najlepszym wypadku... I tak nie miał szans.
- Ciri, nie rób tego! - usiłował perswadować (mam nadzieję, że dobrze to napisałam xD).

[Ciri]

Wybrała. Lekki, aczkolwiek długi sztylet, przypominający nieco mały mieczyk. Nadawał się i do rzucania i do walki w zwarciu.
Rozejrzała się dookoła i po chwili skupiła wzrok na przeciwniku. Zmierzyła go wzrokiem. Pierwszy atak należał do niej. Mimo otępienia zachowała zwykły styl walki. Była zaskakująco szybka, zwinna i trafiała z iście chirurgiczną precyzją. Tyle, że jej dłoń zahamowała przed cięciem, niepokojąco blisko migając przy gardle dziewczyny. Cały czas walczyła z rozkazem, ze swoim ciałem.

[Connor]

// Yy... Dziewczyny? Tak miało być? xD

[Ciri]

//Yup... Ciri próbuje samej sobie poderżnąc gardło, coby nie skrzywdzić Connora. Odzyskuje kontrolę tylko na moment, więc raczej jej się to nie uda.

[Connor]

// Uhmmmmm... xD

Cofnął się pół kroku, pozostając na ugiętych nogach. Jedyna możliwa taktyka, jaką mógł przyjąć była dość podobna do tych, które stosował wcześniej. Zmęczyć przeciwnika, unikając jego ciosów, później samemu zaatakować. Z tym, że teraz jego atak miał się ograniczyć do pozbawienia Ciri broni. Liczył, że to wystarczy. I nie uda jej się zrobić wcześniej krzywdy ani jemu, ani sobie...