Mężczyzna tylko pokiwał lekko głową, nie odzywając się.
- Ej! I ty, Brutusie, przeciwko mnie? - jęknął Ryan, posyłając krzywe spojrzenie im obojgu.
No właśnie, im obojgu, bo facet nie raczył ruszyć się z miejsca i iść dalej, gdzie miał iść. Stał i gapił się na Ryana, wywołując w nim narastające uczucie niepokoju i, co za tym szło, zwiększony poziom irytacji.
- Co się tak lampisz, lamusie?
Tamten, ze stoickim spokojem, puścił mimo uszu kolejną zaczepkę i sam zadał pytanie:
- Ty jesteś może Ryan Springer?
Szczególny nacisk położył na nazwisko. Prawdziwe nazwisko Ryana, którego nikt, poza martwym obecnie Lloydem nie znał.
Młody wilkokrwisty gwałtownie cofnął się, zaciskając pięści, gotowy do ucieczki lub walki.
- Czego chcesz? Z psiarni jesteś?