Mężczyzna pokręcił głową, nie naciskał, uniósł tylko dłoń.
Chwilę później pojawiła się postawny mężczyzna o czarnych włosach i stalowoszarych oczach, błyszczących zimną pogardą. Szedł spokojnie, nie spiesząc się, jedną dłoń trzymając na plecach jasnowłosej dziewczyny, potykającej się obok niego. Iskra. Zielone oczy utkwiła w ziemi, a lewy policzek wyglądał na potraktowany z sierpowego.
Mężczyzna szarpnął ją za włosy, tak by spojrzała w stronę chłopaka. Jej oczy rozszerzyły się gwałtownie w niemym zdumieniu. Jej oczy zwiększyły się jeszcze bardziej, kiedy poczuła zimną lufę na swojej szyi.
Jasnowłosy gwizdnął cicho.
- Nie przesadzasz, Jaymie? To jest bądź co bądź ulubienica twojej panny.
- Jeszcze raz nazwiesz Raisę moja panną, a tobie odstrzelę łeb.
Iskra odwraciła wzrok od Ryana, zielone oczy zawiesiły się na postaci jasnowłosego mężczyzny. Jej dłonie zacisnęły się w pięści.
- Mój ojciec wam tego, kurwa, nie daruje. Postaram się o to, sobaka tvoya mat .
- Nic ci sie nie stanie, moy malen'kiy, jeśli chłopiec będzie grzecznie mówił. I ty też sobie trochę porozmawiasz.