Dzika łąka.

[Alyss]

-Umm... To zmienia postać rzeczy. Jeśli jest Asasynem, to gdzie kłopot?

[Connor]

- Sam nie wiem... Mam tylko to dziwne przeczucie... - popatrzył się w niebo.

[Alyss]

-Takie przeczucia ci się zwykle sprawdzają?-spytała spoglądając na niego.

[Connor]

- Mam coś takiego pierwszy raz... No, mam nadzieję, że się nie sprawdzi - skwitował, wstając.

[Alyss]

-Tak. Dość było kłopotów-odparła.
Spuściła głowę bawiąc się w splatanie źdźbeł trawy.

[Connor]

Zaczął sobie gwiazdać. Tak ni z tego, ni z owego.

[Alyss]

-Dlaczego wydajesz ten piskliwy dźwięk?-spytała z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy.

[Connor]

- Nie wiem - wzruszył ramionami - Tak o...

[Alyss]

Zamrugała.

[Connor]

- Burza idzie... - mruknął, patrząc na linię horyzontu. Widoczna tam była, jeszcze co prawda daleko, ciemna masa, kłębowisko chmur.

[Alyss]

-Nie lubię burzy-burknęła.

[Connor]

- Mhhhmmm... - mruknął. On nie miał wyrobionego zdania na ten temat.

[Alyss]

Naciągnęła obszerny kaptur na głowę, kryjąc twarz w rzucanym przez niego cieniu.

[Connor]

Przybył tu, żeby znaleźć brata... Odnalazł siostrę, a co z bratem? Tamten chłopak. On miał na imię tak samo, jak jego brat. A to raczej rzadko spotykane imię... To musi być on! Tylko gdzie on jest? I jak zareaguje na to, że jego starszy brat żyje? Ba, że jeszcze do tego ma siostrę?

[Alyss]

Milczała. Usiadła wygodniej nadal plotąc coś z trawy.