Szarpnęła się w bok, by uniknąć ciosu, ale poskutkowało to tylko tym, że podcięła kogoś innego. Rzuciła się z kłami na coś, co aktualnie było najbliżej, czyli czyjś nadgarstek. Przytrzymała i pociągnęła w dół ostrym ruchem głowy. Owy ktoś wrzasnął, bądź co bądź, pewnie niecodziennie przerośnięty wilk miażdży mu nadgarstek.
Ciri broniła się dosyć skutecznie, ale nie na tyle, by dać sobie z nimi radę. Ciąża ją spowolniła i zmusiła do osłony brzucha, czyli zdarzało jej się marnować cenne sekundy, tylko na zmianę pozycji, by ktoś jej nie kopnął.
W końcu, kiedy zdyszana, bez szans na ucieczkę, próbowała jeszcze kogoś rozszarpać, jakiś asasyn spadł na nią z góry, przygniótł do ziemi i oszołomił kopniakiem ciężkich butów, najpierw w odsłonięte żebra, później w głowę. Potem wystarczyło tylko przytrzymać Ciri. Poczuła ostrze tuż przy karku, celujące w kręgosłup. Jeden ruch, a wbiłoby się w podstawę czaszki, prosto do mózgu.