Zawędrował przypadkowo tutaj. Na szczęście nikogo nie było. Spotkanie z Eziem w tym momencie byłoby podobne w skutkach, do jego wcześniejszego pojedynku z Edgarem.
Musiał na czymś wyładować emocje. Bez większego namysłu zabrał się za coś w rodzaju toru przeszkód. W jego najtrudniejszym wariancie, to jest, bez żadnych zabezpieczeń, kasku itp.
Udało mu się nawet nie zabić się, mimo, że tor był przeznaczony dla osób pełnosprawnych. Tyle, że niewiele mu to dało. Usiadł pod drzewem i ukrył twarz w dłoniach. Poczucie winy zżerało go od środka. On naprawdę kochał Nicki. Teraz sobie to sobie prawdziwie uświadomił...