Biegł najszybciej, jak tylko mógł. Nie zważał na ból, który pojawił się przez duży wysiłek. Niedogojone rany i inne urazy dawały teraz o sobie znać. Tamci dwaj jednak zaraz zaczęli go gonić i mieli nad nim dużą przewagę. Młody dawał z siebie wszystko, lecz nie minęło dużo czasu, gdy opadł z sił. Po prostu już nie mógł. Zahaczył łapą o coś wystającego z ziemi. Runął na glebę, jak długi i nie miał siły podnieść się. Poddał się. Wrócił do ludzkiej postaci w chwili, gdy dwaj Asasyni dopadli do niego. Złapali go za ramiona i zaprowadzili, a właściwie zawlekli z powrotem. W "sali śmierci" wszystko już było gotowe. Przywiązali Ezio takiego wielkiego, rozkładanego fotela, tak by się nie wyrywał. Kat napełnił strzykawkę trucizną. Wokół zgromadziło się sporo ludzi. Chłopak rozpaczliwie rozglądał się za bratem, czy dziewczynami. Nie zauważył ich, stracił wszelką nadzieję. Wielki mistrz odczytał wyrok.
- Sąd wziął po uwagę okoliczności łagodzące, jakimi są: choroba psychiczna i młody wiek skazanego. Z tego powodu śmierć będzie bezbolesna, przez wstrzyknięcie trucizny... - Ezio już nie słuchał. Myślał, jak ciężko jest umierać, gdy wkoło tylu ludzi, tak nieprzychylnie nastawionych...
Kat zbliżył się do skazańca i powolnym, aczkolwiek płynnym ruchem wbił strzykawkę w wewnętrzną stronę lewego przedramienia chłopaka. Prosto w żyłę. Ezio nie protestował. W tamtej chwili było mu wszystko jedno. Tymczasem facet zaczął powoli dociskać tłok...