Ktoś odebrał. Ktoś o niskim i zaspanym głosie. Connor kojarzył ten głos.
- Johnny to ty?
- Tak. Musimy się natychmiast spotkać - odparł Connor, upodabniając swój głos, do głosu dawnego przyjaciela.
- Co się stało?
- Powiem, jak się spotkamy. Za pół godziny, na starym cmentarzu, przy grobowcu rodziny Waynów.
- Ku*wa, Johnny, ty to zawsze wymyślasz oryginalne godziny i miejsca spotkań... Dobra, będę... - rozłączył się.Connor skinął głową siostrze i poszedł w stronę cmentarza.