-Jesteś pewny, że to dobry pomysł?-nie ufała asasynom. Z trudem wypowiedziała te słowa.
Teraz patrzyła na niego zielonymi oczami, w których krył się ból. I swego rodzaju upokorzenie, że musi czekać na czyjąś pomoc. Na pomoc wroga. Gdyby miała wybór, odeszłaby stąd jak najprędzej. Choćby miała się wykrwawić, ginąć w mękach. Wszystko to zawarła w jednym spojrzeniu.
Pomoc w tego typu ranach? Szczerze, w dzisiejszych czasach powędrowałaby w typie natychmiastowym pod krew, kroplówki i na blok operacyjny. Ale tutaj możemy pokusić sie o stwierdzenie, że rany zrastają się nieco szybciej, więc wystarczy opatrunek i coś uciskowego.