Kawiarenka

[Nicki]

Spojrzała na chłopaka.
-Biegłeś, uciekałeś...- powiedziała cicho. Czuła że jej nie uwierzy.

[Ezio]

- Tylko ciekawym zbiegiem okoliczności tego nie pamiętam - mruknął. Usłyszał dobiegające z tyłu nie pochlebne uwagi na jego temat, odnoszące się do tego, że nosi kaptur na głowie, nie dość, że w pomieszczeniu, to jeszcze rozmawiajwc z młodą kobietą. Prychnął w duchu.

[Nicki]

Nie wiedziała o co chodzi. Wstała.
-Hahahaha, bardzo śmieszne- powiedziała wychodząc z kawiarni. Chwilę po tym przyniesiono herbatę. (XD)

[Ezio]

Wyszedł za nią na zewnątrz.
- To nie był żart. Nie przypominam sobie tego - rzucił, znów poprawiając kaptur i ruszając dalej jakąś mniejszą uliczką.

[Nicki]

Pobiegła za nim.
-J...jak ot nie pamiętasz!?- wykrzyczała.
-Stałeś i się gapiłeś, a potem przewróciłeś...- powiedziała już spokojniej.

[Ezio]

- Tjaaa... A świstak siedzi i owija w sreberka... - mruknął z grymasem niezadowolonia na twarzy. Zrobiło mu się ciemno przed oczami. Oparł się ręką o ścianę najbliższego budynku.

[Nicki]

-Ej wszystko okej?!- zapytała widząc zachowanie Ezia.

[Ezio]

Patrzył teraz na nią tym samym błędnym wzrokiem, co nad jeziorem.
- Jasne, że okay - odburknął - A tak w ogóle, to kim ty jesteś?

[Nicki]

Zrobiła kilka kroków w tył. Co mu jest? zapytała sama siebie.
-Co?- zapytała z lekkim niedowierzaniem.

[Ezio]

- Pytam, kim jesteś? Czy to takie dziwne? - mówiąc to poczuł ból brzucha. To była ta rana z pojedynku.
- Co mi jest? - zapytał ze szczerym zdumieniem.

[Nicki]

-Ja jestem Nicki, masz rany po...-urwała.
-Pobiciu...wiesz w ogóle kim jesteś?- zapytała zdumiona.

[Ezio]

- Kto mnie pobił? - zmarszczył brwi.
- Jasne - prychnął - Eric Davis, student prawa z Chicago. Nie wiem tylko, co tu robię... A ty? - powtórzył po raz trzeci pytanie.

[Nicki]

-Co przepraszam bardzo?- zapytała robią wielkie oczy.
-Ezio błagam cię!- powiedziała nie wiedząc czy ma się śmiać czy płakać. (XD)

[Ezio]

- Jaki Ezio? - zirytował się - Dziewczyno! Ogarnij się i daj mi spokój! - rzucił wkurzony i poszedł dalej (wyszedł).

[Nicki]

Nie wiedziała co się stało. No cóż ma swoje dziwactwa mruknęła i poszła przed siebie. <wyszła>