Ryan zatrzymał się parę przecznic dalej. Nadal krew się w nim gotowała, ale starał się nieco uspokoić. Efekt był taki, że zwyczajnie mało nie połamał sobie kości palców po uderzeniu pięścią w mur.
Splunął na ziemię i kopnął przypadkowy przedmiot w postaci doniczki z kwiatem, która akurat mu się nawinęła pod oczy. Poszedł dalej, zanim właścicielka zauważyła, że z jej ozdoby zostały jedynie roztrzaskane kawałki podrabianej ceramiki.
W końcu przysiadł w cieniu bramy, na schodach prowadzących do jakiejś kamienicy. Ukrył twarz w poranionych dłoniach.
Miał może trzy, cztery lata... Pochodził z dużej, patologicznej rodziny. Ojciec pił, przez co stracił pracę, bił matkę. W końcu ona też sięgnęła po butelkę. Wtedy oboje całą złość i frustrację zaczęli przelewać na swoje dzieci. Było ich sześcioro. Najstarszy, Ethan, próbował bronić jakiś czas młodsze rodzeństwo. Nie wytrzymał jednak tego i w końcu uciekł. Reszta jeszcze długo go wyczekiwała, ale nie wrócił po nich. Kolejna wiekiem była Amy. Zaczęła brać i przedawkowała. Przedtem jeszcze siedmioletnia Lizz wpadła pod samochód i zmarła na miejscu. Została ich trójka: Adrian, Veronica i Ryan, najmłodszy z rodzeństwa.
I gdyby ktoś wreszcie nie zainteresował się tą rodziną, żadne z nich nie pozostałoby pewnie długo przy życiu. Adrian o mały włos nie zginął po zatruciu się lewym ruskim alkoholem, a Ryan i Ver zostali bardzo dotkliwie pobici po którejś nocnej libacji, przez jej zbyt podochoconych uczestników.
Skończyło się na tym, że wszyscy troje trafili do domu zastępczego. Ryan sprawiał jednak największe trudności i nowi opiekunowie, którzy nie mogli sobie z nim poradzić, zostali zmuszeni do oddania go do bidula. Rozdzielono go wtedy z rodzeństwem i nie słyszał więcej o żadnym z nich.
Aż do momentu pojawienia się Ethana. Tyle, że spóźnił się o tych kilkanaście lat!
Ethan spojrzał na dziewczynę, wkładając z powrotem na nos okulary, które zgubił w czasie bijatyki.
- Bierze coś? - zapytał. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwo. Ale tym razem nie może go zawieść. Nie zapowiadało się na to, by Ryan szybko wrócił. Musiał mieć czas do zastanawienia się nad tym.
Mężczyzna wyjął z kieszeni kartkę na której zapisał swój numer telefonu, wcisnął go Iskrze i poprosił by przekazała jego młodszemu bratu i zawinął się stamtąd.