Miejsce zebrań

[Ezio]

// xD
- Masz odpoczywać i uważać na siebie - westchnął starszy Asasyn i po chwili odszedł. Musiał załatwić swoje sprawy. Ledwo zniknął z pola widzenia Ezio, ani myśląc odpoczywać, ruszył za Nicole.

[Alyss]

//Dobra poddaję się, brak pomysłów.

[Ezio]

// A co masz zamiar zrobić dalej ze swoją postacią?...
  Powiedzmy, że mam dwie propozycje... Jeden: druga jaźń Ezia będzie zarywać do Alyss, druga: może się okazać, że Ezio i Alyss to rodzeństwo xD

[Alyss]

// Druga wersyja mi się podoba. Tyle, że rodzice Alyss zginęli w wypadku samochodowym przez nią. Chyba, że obecność łowców wywołała przemianę i no wiesz...

[Nicki]

//Za pierwszą go zamorduje, a druga jest ok xDD

[Alyss]

Wyszła.

[Nicki]

Weszła. Powinien gdzieś tu być! szepnęła. Jest!. Wzrokiem odnalazła Auditore'a.
-Nie rozumiem co mu jest. Raz jest Eziem, potem jakimś Erickiem- powiedziała do faceta.

[Ezio]

- Co? - zdziwił się Auditore (tego się chyba nie odmienia xD), przyglądając się bratankowi podejrzliwie.
- Dzień dobry - mruknął tylko Ezio/Eric.

__________________
Kurde, czemu po łbie chodzą mi tylko imiona na E? Connor tylko wyjątek xD

[Nicki]

-Widzisz?!- powiedziała do wujka Ezia.
-Powiedz mu jak się nazywasz i czym się zajmujesz- powiedziała Nicki.

[Ezio]

Ezio (Eric) zrobił minę w stylu: -.-'
- Eric Davis, student prawa z Chicago - westchnął. Czuł się jak małpka w cyrku.
Wujek podszedł do niego, przyłożył dłoń do jego czoła, sprawdzając, czy nie ma gorączki. Nie miał.
- Dobrze się czujesz?...

[Nicki]

-Dobra ja was zostawiam, nie mam już do tego siły- powiedziała i poszła do lasu. <wyszła>

[Ezio]

- Ej, obiecałaś, że powiesz, o co tu chodzi! - wydarł się pobiegł za dziewczyną, nie zwracając uwagi na wujka.

______
xD

[Alyss]

Wbiegła. Pędziła całą drogę jak narwaniec. Zatrzymała się dopiero przed wujem Ezia.
-Mają... Ezia i Nicki... łowcy... Chcą im zrobić to co mi... I Jemu. Chcą ich zniszczyć.-wymamrotała dysząc.

[Ezio]

- Uspokój się... Gdzie ich przetrzymują? - zapytał. Po chwili zmienił się i wyjąc, zwołał innych Asasynów na pomoc.

[Alyss]

Bez słowa przemieniła się. Wybiegła nie oglądając się za siebie. Tak czy siak znaleźliby drogę po zapachu.