Auditore i Konrad skończyli w końcu opatrywać Ezia. Chłopak miał gorączkę, złamane trzy żebra, pękniętą szczękę, na całym ciele mnóstwo siniaków i coś majaczył. W końcu jednak zasnął. Wujek usiadł na ziemi koło niego. Reszta Asasynów musiała już spadać, więc pożegnali się i poszli.
- Nie chciałem, żebyście szły z nami, żeby was nie narażać - zaczął Auditore - Dość do tej pory przeżyliście...