Cicho westchnął. Rozejrzał się ostatni raz wkoło i już miał złazić z wielkiego płaskiego głazu, na którym właśnie stał, ale zamarł. Zdawało mu się tylko?... Chcąc się upewnić, spróbował ruszyć lewą ręką. Udało mu się ją trochę zgiąć w łokciu. A więc jest jeszcze szansa, że będzie mógł nią się sprawnie posługiwać! Uśmiechnął się, zadowolony.
Przypomniał sobie, że nie jest tu sam. Odwrócił głowę, żeby ukryć ten uśmiech i ruszył ścieżką w dół. Po chwili przystanął.
- Tak właściwie, to jak masz na imię?