- Pogubiłem się w tych wszystkich kłamstwach - westchnął. Sam już w sumie nie wiedział, komu wierzyć, kto mówił prawdę. Spotykał wielu ludzi. Każdy z nich mówił co innego.
Jednak najbardziej prawdopodobna wydawała mu się wersja, której dowiedział się dzięki Alyss. Czyli, że jego ojciec zginął w wypadku, gdy Connor był jeszcze małym brzdącem. A potem wychowywał go inny mężczyzna, z którym związała się matka. Tyle teoria. Jego sercu i tak bliższy był owy obcy mężczyzna. Bliższy nawet niż matka. Philip Auditore poświęcał mu zawsze wiele czasu, podczas gdy ona nigdy go dla niego nie miała. To on go wychował. Nie ona. Jej ulubieńcem był Ezio. Ale miał tego za złe bratu, raczej matce. Kiedyś próbował ją zrozumieć, lecz dał sobie z tym w końcu spokój.
Podniósł głowę. To wszystko już było przeszłością. Już go nie dotyczyło. Nauczył się traktować własną historię życia, jak jakieś przeczytane opowiadanie. Z resztą, tak mało realne.
_____________
Oook xD