Lloyd nieco się zmieszał, ale Ryan nadal nie wierzył kobiecie w ani jedno jej słowo.
- No dobrze - Dunne wyluzował i nie zważając na niemy już protest wilkokrwistego, wyciągnął telefon i zadzwonił do owego lekarza. Wyjaśnił mu w dość lakonicznym stylu o co chodzi i umówił się na spotkanie.
- Zjawi się za godzinę w pobliskiej leśniczówce - rzucił - Ryan, dasz radę iść?
Zapytany jedynie dumnie uniósł łeb i pokuśtyka przed siebie. Zaraz jednak się zatrzymał, z podkulonym ogonem, zdawszy sobie sprawę z faktu, że nie ma pojęcia, w którym kierunku się udać.